Prześwietlamy przeciwników cz. 4/8 – ULKS Mustang Żołędowo
W dalszej podróży prześwietleniowej zatrzymamy się na chwilę za miedzą, a konkretniej w Żołędowie. Miejscowy Mustang ma za sobą najlepszy sezon w rozgrywkach ligowych od lat, a przed sobą szerokie perspektywy.
Rycerskie korzenie
Żołędowo jest wsią w kujawsko-pomorskiem, połóżoną kilkanaście kilometrów od Bydgoszczy, wchodzi w skład gminy Osielsko. Zamieszkuje je około 1,5 tysiąca mieszkańców. Historia mówi, że Żołędowo już w XIII wieku było lokowane jako własność rycerska. Wywodzi się z niego rodzina Żołędowskich herbu Rawicz. W 1565 roku przeszła w ręce Moszczeńskich herbu Nałęcz. Po wymarciu rodu Żołędowskich (jednej gałęzi), w końcu XIX wieku wieś została sprzedana hr. von Klaist za 1,5 miliona marek. Obszar tej majętności wynosił 16 tys. hektarów. Moszczeńscy zastrzegli sobie możliwość korzystania z boru. Majątek ten nazywany był Żołędowszczyzna od nazwy wsi Żołędowo.
Na miejscu znajdziemy kilka ciekawych zabytków. Jednym z takich jest drewniany kościół pw. Podwyższenia Krzyża Świętego pochodzi z 1715 r. Wnętrze świątyni urządzone w stylu barokowym, główny ołtarz z XVII wieku z obrazem „Zdjęcie Chrystusa z krzyża”. Kościół posiada dwuspadowy dach kryty czerwoną dachówką oraz barokową wieżę. Dzwony odlane zostały w XVI wieku przez ludwisarza Gerharda Beningka. Do innych atrakcji turystycznych możemy zaliczyć kaplicę grobową Moszczeńskich oraz zespół dworski z XIX wieku.
Przez wieś przebiega również pieszy, czerwony szlak turystyczny o długości 32 kilometrów.
Tradycja, zdolni wychowankowie, a sukcesu w lidze wciąż brak
Speedrower w Żołędowie swoje początki datuje na rok 1997, choć sam klub powstał w 1995. Wówczas Mustang dysponował dwiema sekcjami – łuczniczą oraz gimnastyczną. Ta druga nie przetrwała czasu, zastąpiły ją natomiast zapasy. W ściganie bez hamulców od początku mocno zaangażowała się pewna grupa zapaleńców. Jedni górowali na płaszczyźnie sportowej, inni na wychowawczej, jeszcze inni potrafili obydwie ze sobą połączyć. Należy tu wymienić osoby Arkadiusza Słysza, Mariusza Detlafa oraz braci Łukasza i Michała Bazelaków. Ich zaangażowanie w rozwój okolicznej młodzieży jest zauważalne już od wielu lat.
Na przestrzeni lat Mustangowi nigdy nie było dane sięgać po najwyższe laury w rozgrywkach o Drużynowe Mistrzostwo Polski. W najlepszych latach był co najwyżej ekipą środka tabeli, a największy sukces dany im było święcić w 2012 roku w Bydgoszczy, kiedy to sięgnęli po pierwszy i jak dotąd jedyny Drużynowy Puchar Polski. Paradoksalnie ten fakt może dziwić o tyle, o ile Żołędowo właściwie od kilkunastu lat jest kuźnią prawdziwych talentów, nierzadko jednak zaprzepaszczanych. Sami zawodnicy potrafili już święcić poważne sukcesy na arenie międzynarodowej, a na język nasuwają się od razu nazwiska Sebastiana Morawiaka (IMEJ 2010), Patryka Piechoty (2. miejsce w IMŚJ 2011 oraz w IMEJ 2012) i Bartłomieja Parola (2. miejsce w IMEJ 2006). W ostatnich latach do tego grona stara się dołączyć Radosław Morawiak, o którym wzmianka nieco później.
Od roku 2013 Mustang zaprzestał startowania w rozgrywkach DMP, dopiero w sezonie 2016 powrócił między ligowe szeregi. Zespół od początku startował z łatką ekipy szkoleniowej, bowiem liderami i tak naprawdę najstarszymi zawodnikami byli… juniorzy w postaci Jakuba Kusia, Macieja Stefańskiego i Szymona Porożyńskiego. Nic więc dziwnego, że reprezentanci Żołędowa od samego początku zbierali solidny łomot od każdej z drużyn, z którą przyszło im się mierzyć. Nadzieję na lepsze jutro niosły sukcesy zdolnej młodzieży. W tamtym sezonie Mistrzostwo przyszło im zdobyć choćby w drużynowych zmaganiach do lat 18 i 23. Choć kolejne dwa sezony 2017 i 2018 nie przyniosły przełomu w kwestii pojedynczego zwycięstwa w lidze, to jednak zauważalny był progres. Duża w tym zasługa Pawła Cegielskiego, który przed 2017 rokiem dość nieoczekiwanie zasilił szeregi Mustanga. Upragnione wygrane były na wyciągnięcie ręki, jak chociażby ze Świętochłowicami i Częstochową w 2018, jednak zawsze brakowało przysłowiowej „kropki nad i”. W międzyczasie środowisko speedrowerowe obiegła wieść o powstaniu nowego toru w Żołędowie i tym samym likwidacji dotychczasowego obiektu przy szkole w Maksymilianowie. Najnowsza arena speedrowerowych zmagań miała nieść za sobą nową jakość i wyczekiwane od lat zwycięstwa, ponadto m.in. właśnie na niej rozegrane miały zostać pierwsze w historii klubu imprezy w ramach Mistrzostw Świata.
Przełamanie
Ostatni sezon w wykonaniu Mustanga był najlepszym od lat. Dołożyły się do tego sukcesy nie tylko drużynowe (a tutaj powody do dumy zarówno w lidze, jak i imprezach krajowych), ale również indywidualne w osobach wychowanków klubu – Radosława Morawiaka (Mistrzostwo Świata i Polski do lat 16) i Zuzanny Klett (III. miejsce Mistrzostw Świata Kobiet do lat 16, a także Mistrzostwo Polski do lat 12 oraz Kobiet). Z resztą Mustang konsekwentnie od kliku lat prowadzi strategię klubu opartego na wychowankach i w ten oto sposób na szerokie wody krajowego i światowego podwórka zdążyli wypłynąć już chociażby Maciej Stefański i Jakub Kuś o których można śmiało powiedzieć, że stanowią trzon zespołu, a dodatkowo w przyszłym roku mają być liderami.
Do Torunia z wypożyczenia wraca bowiem postać kluczowa dla Żołędowa w ostatnich trzech latach. Paweł Cegielski odcisnął potężne piętno na zwyżkujących wynikach Mustanga. I tak oto w 2019 roku Mustang wygrał swój pierwszy od 7 lat mecz w lidze. Wydarzenie bezprecedensowe, dokonane na własnym torze z derbowym rywalem – Orłem Gniezno. Potem jeszcze „tylko” wiktorie z Lwami i TSŻ (w tej konfrontacji także i bonus) i podopieczni Arkadiusza Słysza mogli cieszyć się z najwyższego w historii 4. miejsca w rozgrywkach ligowych. Drużyny Mustanga w zmaganiach drużynowych niższych kategorii wiekowych regularnie od lat zajmują najwyższe miejsca. 2019 rok był pod tym względem obfity przede wszystkim w srebrne medale (DMP U23, DMP U18, DMP U16, DPP, MPPK U18, MPPK U16). Nie zabrakło jednak także złotych (MPPK U12) i brązowych (DMP U14, MPPK U23, MPPK U14) krążków. Nazwanie zespołu „Drużyną Przyszłości” być może miałoby sens.
Od lat bolączką ekipy są jednak decyzje wychowanków o zakończeniu dobrze zapowiadających się karier. Powody mogą być różne, ale najczęściej rozchodzi się o ekonomię i opuszczenie rodzinnego gniazda. Parol czy Piechota… wymieniać takich zawodników można byłoby bez końca, a nie raz już padło stwierdzenie, że gdyby te nazwiska przetrwały próbę czasu i dziś czynnie uprawiały speedrower, Mustang rok po roku byłbym jednym tchem wymieniany w gronie faworytów ligowej areny. Do niedawna wydawało się, że los kolegów podzielił Sebastian Morawiak, a więc Indywidualny Mistrz Europy Juniorów z 2010 roku i starszy brat Radka. „Morwa” postanowił jednak powrócić do ścigania się w lewo przed dwoma laty i teraz stanowi o sile drugiej linii Mustanga. Starszy z braci może i nie wykręca tak okazałych zdobyczy punktowych jak Radek (drugi najlepiej punktujący zawodnik w lidze), ale nie raz potrafi bezpardonowo przeprowadzić widowiskowe akcje na torze, które, nawet jeśli nie jego, to często właśnie partnerów potrafią wyprowadzić na wyższe pozycje. Dopełnieniem pary drugoliniowców jest Jakub Krzywosądzki. Zawodnik nieobliczalny, potrafiący wygrać w bezpośredniej rywalizacji z bardziej utytułowanymi rywalami jak również oglądać plecy słabszych przeciwników. Stanowi jednak ważny element układanki i jest swego rodzaju pomostem łączącym młode pokolenie ze starą szkołą.
Warto się pochylić nad przedstawicielem tej drugiej – Arkiem Słyszem. Człowiek instytucja i żywa legenda tego klubu, wystąpił w kilku spotkaniach ligowych i to najczęściej w sytuacji awaryjnej. Można odnieść wrażenie, że jak tylko pojawia się taka możliwość, to daje pierwszeństwo startu swoim podopiecznym. Zgoła odmiennie wygląda jednak jego podejście do rozgrywek weteranów. Przy okazji Mistrzostw Świata rozegranych na przełomie lipca i sierpnia w Polsce, Słysz wywalczył Mistrzostwo Świata Par wraz z Marcinem Pukiem i reprezentującym TSŻ Aleksandrem Zielińskim. W trakcie czempionatu zgarnął jeszcze brąz w zmaganiach Drużynowych i srebro prestiżowego ICSF Federation Cup. W indywidualnym finale batalię o najniższy stopień podium przegrał z Marcinem Pukiem, zajmując ostatecznie najgorsze dla sportowca 4. miejsce. Wymieniając możliwości i sukcesy każdego pojedynczego zawodnika Mustanga można odnieść wrażenie, że do czynienia mamy z bardzo ciekawym zestawieniem rajderów. Na co będzie ich stać w przyszłym roku?
Apetyt rośnie w miarę jedzenia
Po rewolucji jaka zaszła w schemacie rozgrywania meczów o Drużynowe Mistrzostwo Polski trudno tak naprawdę wyrokować, jak dużo zyskać (bądź stracić) może Żołędowo. Kluczową rolę powinna odgrywać tutaj druga linia z zeszłego sezonu, która po odejściu Pawła Cegielskiego będzie trzymać na swoich barkach dużo większy ciężar gatunkowy. Po rozłożeniu wszystkich sił na czynniki pierwsze, zespół Arkadiusza Słysza wydaje się być bardzo wyrównany a to z tego względu, że różnica w poziomie umiejętności między juniorami a seniorami i przedzielającymi ich młodzieżowcami jest niewielka. Czy takie zgranie może być atutem? Oczywiście tak, ale wcale nie musi. Równie dobrze można stwierdzić, że tej drużynie brakuje przynajmniej jednego lidera z prawdziwego zdarzenia, który gwarantowałby wysoką ilość punktów, a na wyjazdach dodatkowo motywował swoją dyspozycją do osiągnięcia jak najlepszego wyniku. Wyjazdy są w wypadku ekipy Mustanga piętą Achillesa. Kiedy przychodzi rywalizować na obcym terenie, bardzo często Kuś i spółka występują w nieoptymalnym zestawieniu. W tym miejscu należy więc szukać przyczyn niepowodzeń zespołu Arka Słysza. Jeśli Mustangi wjadą w sezon z kopyta i cały czas (nie tylko w trakcie domowych potyczek) będą utrzymywać swój pęd, potencjalnie są w stanie zawalczyć nawet o medale ligowych zmagań. Absolutnie każdy zawodnik będzie kluczowym w kwestii osiąganych wyników i składową drużyny, której śmiało można przypisać etykietę czarnego konia na tegoroczne rozgrywki DMP.
Borys Wojciechowski