Dawid Bas: „Uwielbiam startować w Toruniu”


Dzisiaj nietypowy gość, bo do tej pory wywiady z samymi zawodnikami TSŻ, ale skoro czyta nas cała Polska to czemu nie wyjść szerzej i nie przybliżyć wszystkim również innych rajderów. Tak więc przed Wami jeden z przyjaciół TSŻ (poza torem oczywiście, bo na torze kolegów nie ma) – Dawid Bas.


"Baśka" w akcji podczas finału DMP.


Dawid, jak mamy się zwracać, czy już można LIDER Śląska, czy Kamil Bielica będzie Cię gonił po przeczytaniu wywiadu?

Nigdy nie byłem liderem, liderem można powiedzieć od lat był Kamil Bielica, Marek Pronobis czy w latach juniorskich Kamil Bielaczek. Ja tylko dobiłem do ich grona po czasie. Starałem się robić to co do mnie należy i myślę, że się udawało.

Dawid, nie martw się, Kamila nie ma w pobliżu, możesz śmiało mówić jak jest, później najwyżej będziesz go unikać (śmiech). Nie da się ukryć, że od dwóch lat ciągniesz na torze wózek z napisem Śląsk. Drużyna przecież specjalnie ściągała Ciebie z Anglii na mecze, nie wiem czy zrobiliby to dla kogoś innego.

Nie ma go jak unikać, jeśli widujemy się z pięć razy w tygodniu (śmiech). Na początku sezonu mieliśmy zebranie organizacyjne, na którym poinformowałem klub, że na jakiś czas wyjeżdżam z kraju. Nie chciałem chłopaków zostawiać bo wiedziałem, jaki to będzie dla nas ważny i przełomowy sezon. Szybko doszliśmy do porozumienia na jakich zasadach to miało by działać i się udało. Byłem na większości meczów co myślę, że w małym stopniu pomogło drużynie. 

Na pewno parę cennych punktów dołożyłeś. Indywidualnie w najważniejszej imprezie „jak zwykle taśma” i żegnaj medalu. Dawid, to kwestia psychiki, czy po prostu każdy start chcesz wygrać i głos w głowie mówi: „wyjdę spod taśmy pierwszy albo nie wyjdę spod taśmy wcale?”

Bardziej wydaje mi się, że psychiki. Starałem się być rozluźniony, nie nakładać na siebie żadnej presji. Tak się udawało przez całe 3 dni, jazda dla fun'u, tak to chyba najlepiej można opisać. Ale kiedy już się staje w biegu i człowiek skupia się na starcie, a tym bardziej w tak ważnej imprezie, jeden najmniejszy błąd w ustawieniu czy szmer wystarczy, żeby popełnić błąd. Mogę być tylko zły sam na siebie, bo przegrałem z głową, przyszła presja, niepotrzebna presja, która zniszczyła wszystko. Słyszało się w przerwie pomiędzy zawodami różne opinie, to też zadziałało. Nie ma już tego co wspominać, było minęło. Teraz cel jest jasny na przyszły sezon.

Niewątpliwie byłeś jednym z faworytów. Trudno, było minęło. Jesteś młody, cała kariera przed Tobą. Sezon się nie zaczął, a Ty powinieneś być i tak już z marszu kandydatem do kadry Polski i to ścisłej piątki. Finał drużynowy w Toruniu. W sezonie było widać, że tor Ci ewidentnie sprzyja, czułeś się wręcz lepiej niż u siebie.

Można tak powiedzieć, uwielbiam startować w Toruniu. Od kilku lat ten tor mi sprzyja i to zawsze. W lidze przywożę dobre punkty, a w zawodach indywidualnych zawsze drugie miejsca. Dla mojej osoby jest to najlepszy obiekt, głównie do startowania (śmiech). Co do reprezentacji, to tak naprawdę szeroka kadra jest bardzo silna. Wiadomo, niektórzy chcieliby za każdą cenę się dostać, ale ostateczna decyzja należy do selekcjonera. Jak będzie to wszystko wyglądać? Zobaczymy na przełomie lipca oraz sierpnia. 

Przełom lipca i sierpnia to raczej już trochę późno na podawanie szerokich kadr. Na dodatek zwykle potem zawodnicy się żalili, że dowiedzieć się w ostatniej chwili o tym że jedziesz nie jest komfortową sytuacją. Jak Ty to widzisz?

Wiadomo, lepiej by było się dowiedzieć z dwutygodniowym wyprzedzeniem, aczkolwiek w mojej opinii nawet się jak się dowiem dwie godziny przed zawodami to mogę jechać. Bo jest to naprawdę coś wielkiego – jechać z orzełkiem na piersi i reprezentować swój kraj na Mistrzostwach Świata. Selekcjoner zrobi tak jak uważa.

Widzę, że rozgrywasz to jak rasowy polityk. Dlatego rozmowa nam się coś nie klei (śmiech). To może zmienimy temat. Jak obcisłe muszą być spodnie, żeby Ci pasowały?

(Śmiech) Nie wiem czy to coś dobrego czy nie, takie porównanie do polityka, ale raczej nie. Co do spodni to zależy, mogą być bardzo, ale to bardzo obcisłe, ale w sumie wtedy są troszkę niewygodne. Najlepiej takie lekko luźnawe, jednocześnie podkreślające łydki i uda, ciężki wybór spodni z dużymi udami (śmiech).

Ale Dawid… Nikt Cię jeszcze nie widział w lekko luźnawych spodniach.

Postaram się to zmienić w nadchodzącym sezonie! Zacznę więcej chodzić w dresach i rozmiar większych poszarpanych dżinsach (śmiech). 

Cele Śląska, Mistrza Polski, na nadchodzący sezon? Wzmocnienia, straty, nastroje?

Hmm, ciężko stwierdzić. Trudna przeprawa nas czeka. Wszystko wyjaśni się na dniach. Nastroje bojowe! Ponoć ciężej się broni mistrza niż zdobywa. Czas się o tym przekonać, Wy chyba coś o tym wiecie. Są póki co małe perturbacje w klubie, ale liczymy na pozytywne zakończenie.


Dawid z upragnionym pucharem za zwycięstwo w rozgrywkach ligowych. 


Nie wiemy, nigdy nie uczestniczyliśmy w żadnych mistrzostwach redakcji, ale myślę że moglibyśmy z częstochowskimi dziennikarzami coś pojechać (śmiech). Cóż to za „małe perturbacje” o których mówisz?

Tak, warto było by coś osobnego zorganizować. A co do perturbacji – nie ma co wyciągać tego na światło dzienne. Niech to zostanie w naszym skromnym gronie.

Rozumiem, wewnętrzne sprawy jak to w każdej rodzinie. Ciężko pytać zawodnika, który niedawno skończył wiek juniora o następców, ale takie pytanie musi paść. Jakieś talenty się pojawiły, o których świat jeszcze nie słyszał, czy może wróżysz komuś większą karierę, niż jego dotychczasowe wyniki na to wskazują?

Tak naprawdę pojawiło się parę talentów, bardzo młodych, bo niektórzy w wieku „żaka”, inni troszeczkę starsi. Na razie stawiają bardzo dzielnie pierwsze kroki pod okiem trenera, pana Krzysztofa Basa. Ale wszystko zweryfikuje przyszłość. Talent można mieć, ale potrzebna też ciężka praca. Mam nadzieję, że w tym sezonie pojawi się jeszcze więcej dzieciaków z takim zapałem, z jakim chłopaki „starszej daty” zaczynali swoje kariery i aż do teraz je kontynuują.

Ale czy będzie z tego jakiś nowy Dawid Bas? Nawet w Toruniu się chwalą, że mają już swojego "DeBasa" (śmiech). Czy może jeden Dawid Bas wystarczy?

Tego to nie wiem, czy ktoś taki będzie, fajnie by było. Myślę, że niektórzy by się ucieszyli. Właśnie słyszałem ostatnio coś o toruńskim "DeBasie" i nie mogę się doczekać, żeby go poznać. Jednak chłopaki z Torunia muszą go wyczulić na jedną rzecz – jeśli zostanie "DeBasem", taśmy będą go męczyć na każdym kroku (śmiech). 

On już zna Twoją historię. Lecimy na drugą półkulę. Australia 2020. Bilety już zabukowane?

Jeszcze nie, ale na 99% się tam wybiorę. Mam też nadzieję, że z podobną ekipą jak ostatnio. Tylko z lepszym rezultatem końcowym. Czekam na pewnego organizatora tej wycieczki, na jego pierwsze ruchy. Pozdrawiam Pawła C.

Tylko co z Twoim skrzydłowym, popularny "Ludi" ustrzelony (pozdrawiamy Mateusza i jego rodzinkę). Kto będzie Twoim skrzydłowym w The Grand? Czyżby kolega klubowy "Tony"?

Myślę, że kogoś dam radę znaleźć, a może to ja będę skrzydłowym dla kogoś… Co będzie się w Australii działo to daleka droga, ale powoli już trzeba sobie wszystko pod to układać.

Dawid, gdzie Ty skrzydłowym… Znowu będziesz uciekał z parkietu. Jednak czas najwyższy żebyśmy Cię w końcu zobaczyli z jakąś miłą koleżanką.

Hmm, znowu będzie musiała paść polityczna odpowiedź. Powiedzmy, że skupiam się na sporcie i to jest najważniejsze w tym momencie.



Nic nie pomagasz w tym wywiadzie. To może inaczej, czy dom w Australii trzeba będzie zamykać na noc na klucz, a w okna wstawić kraty?

Jak najbardziej! W końcu nie chcemy żeby jakieś złe zwierzątka wpełzły nam do domku i zagościły w butach lub nas pogryzły.

Miałeś jakieś bliższe spotkania z australijską fauną? Tzn. może inaczej. Czy miałeś bliższe spotkanie z czymś bardziej niebezpiecznym niż kangury bądź koala?

Tak, z tego co pamiętam w trakcie Pucharu Federacji pojawił się dość sporych rozmiarów pająk na pasie bezpieczeństwa, niestety albo stety, został zdeptany przez sędziego. To chyba było jedyne spotkanie z czymś bardziej niebezpiecznym.

Takie spotkanie i to przed samym startem… Taśmy nie zrobiłeś?

O dziwo nie, ale dwa biegi później już tak, tylko że sędzia powtórzył na nasze szczęście w czwórkę. Było za głośno, stąd też moje poruszenie, jakby przecież mogło być inaczej (śmiech).

Może właśnie potrzebujesz czegoś takiego przed startem, co odwróciłoby Twoją uwagę od wyjścia spod taśmy. A kapsle już przygotowane na zawody w domu czy będziesz szukał sprzętu na miejscu?

Z jednej strony masz rację, mniej skupienia na starcie było a wyszło pozytywnie. Muszę pomyśleć w przyszłości o czymś, co może odwrócić moją uwagę! Co do kapsli myślę, że na miejscu damy radę coś ogarnąć albo każdy przywiezie swój – taki piękny, z nowym oryginalnym designem.

Wiadomo, "dizajn" to podstawa. Ale nie wiem, czy jest sens obciążać bagaż (śmiech). Czyli 2020 i schodzisz w Findon poniżej 8 sekund na okrążenie? 

To jednak zasilimy nasze kapselki (śmiech). Wrzucę jakieś dobre przełożenie, do tego szybkie, silne nogi i myślę, że będą mogli zacząć szykować pieniążki (śmiech). Oczywiście, poniżej 8 sekund to chyba stoper musiałby się zaciąć na parę setnych i dałoby radę.

Trzeba będzie brać swoje stopery. Dziękuję za wywiad Dawid i życzę obrony mistrzostwa w lidze, a indywidualnie, wiadomo, bez "T" w rubryce. Starty, reszta przyjdzie sama.

Dziękuję bardzo za przyjacielski wywiad! Wiadomo, TSŻ przyjacielem Świętochłowic jest! Życzę nam, żeby nasze drużyny w atmosferze fair play walczyły do końca, najlepiej w ostatnim meczu o złoty medal! Pozdrawiam wszystkich zawodników, działaczy oraz kibiców z Torunia. Osobne pozdrowienia dla wszystkich zafascynowanych jazdą w lewo! A teraz poproszę pierniczki.