Borys Wojciechowski: Kto popełni mniej błędów, ten zostanie mistrzem

TSŻ Schoenberger po pięciu latach przerwy ma szansę powrócić na tron przeznaczony dla mistrzów kraju w speedrowerze. Torunianie w niedzielę 11 września zmierzą się przed własną publicznością w pierwszym meczu finału CS Superligi. Jednym z ważnych ogniw w układzie Pawła Cegielskiego jest Borys Wojciechowski.

Urodzony w 2000 roku zawodnik już kilka razy w swojej karierze pokazał, iż drzemie w nim ogromny potencjał. Torunianin w sezonie 2021 był prawdziwym liderem Drwęcy Kaszczorek i był o krok od wprowadzenia klubu do fazy play-off. Pięknym zwieńczeniem występów w ubiegłym roku było zajęcie przez Wojciechowskiego drugiego miejsca w Indywidualnym Pucharze Polski w kategorii open. Dobre występy sprawiły, iż do popularnego „Bidżeja” ustawiła się kolejka chętnych klubów, lecz Borys wybrał TSŻ Schoenberger.

Po rundzie zasadniczej żółto-niebiesko-biali zajęli dobre 2. miejsce w tabeli CS Superligi. Sprawiło to, że o awans do finału torunianie walczyli z inną ekipą z Kujaw i Pomorza, a więc Autojazda Mustangiem Żołędowo. Półfinałowe potyczki miło wspominać może Borys Wojciechowski, który w Żołędowie zdobył 12+2 w czterech biegach, zaś w Toruniu 16+2 w pięciu startach – Ciężko wskazać mi co mogło mieć kluczowy wpływ na wysokie zdobycze punktowe w tych spotkaniach. Czynników było kilka – luźniejsze podejście do zawodów, szczególnie na wyjeździe; wykorzystywanie błędów rywali, dobra dyspozycja dnia w ostatnim spotkaniu w Toruniu. Skumulowanie wszystkich składowych dało wynik, który satysfakcjonuje zarówno zespół, jak i mnie – komentuje Wojciechowski.

Niestety mimo ogromnych możliwości Borys Wojciechowski wszedł w ten sezon źle. Na szczęście wychowanek naszego klubu powrócił na dobre tory i dziś jego średnia biegowa wynosi, aż 3,00 pkt./bieg. Co sprawiło, że 22-letni speedrowerzysta powrócił na właściwe tory? – Może po dobrze przepracowanej zimie po prostu głowa za bardzo chciała, zacząłem się frustrować niepowodzeniami. Do tego doszły zmiany sprzętowe, do których długo nie mogłem przywyknąć. Wszystko to wymusiło na mnie chwilową przerwę w trenowaniu, której gdzieś tam w głębi potrzebowałem. Po powrocie zacząłem zdecydowanie luźniej podchodzić do treningów, zawodów. Od tego momentu wyniki w lidze poszybowały znacznie do przodu i na ten moment to mnie najbardziej cieszy.

Warto odnotować, iż nasz rozmówca zna smak złota DMP, a miało to miejsce w 2017 roku. Wówczas jednak Borys Wojciechowski pełnił rolę rezerwowego juniora i przez cały sezon pojechał tylko w jednym biegu. Czy wizja drugiego złota w karierze raduje Wojciechowskiego? – Bardzo! Ekscytuje mnie, że jestem jedną z twarzy nowego pokolenia, które zaczyna pisać własną kartę w historii klubu. Złoto Drużynowych Mistrzostw Polski wywalczone na torze byłoby spełnieniem marzeń. Przed nami jednak dwa bardzo trudne mecze z utytułowanym rywalem. Będą one wymagać od nas pełnej koncentracji. Kto popełni mniej błędów, ten zostanie mistrzem – mówi nam 22-latek.

Aseko Orzeł Gniezno broni mistrzostwa i od samego początku jest uznawany za faworyta rozgrywek. Na papierze teoretycznie jest to ekipa kompletna. Są doświadczeni i skuteczni zawodnicy, czego doskonałym przykładem jest Paweł Kozłowski, są solidni ligowcy i są doskonali juniorzy. Jednak TSŻ Schoenberger nie ma prawa czuć kompleksów, gdzie Borys widzi atuty torunian? – Jesteśmy młody, żądnym sukcesów i dynamicznie rozwijającym się zespołem, który jednak jest już na tyle doświadczony, żeby toczyć boje o najwyższe laury. Jeśli ktoś ma słabszy dzień, to brzemię zdobywania punktów bierze na siebie inny kolega. W taki sposób doskonale się uzupełniamy. Mamy liderów, mamy zawodników od czarnej roboty i najlepszych juniorów w kraju. To po prostu musi wypalić i obym się nie mylił – przekazuje Borys Wojciechowski.

Pierwszy mecz finałowy odbędzie się w niedzielę 11 września o godzinie 14:30.