Dawid Bas: To nie była najłatwiejsza decyzja. TSŻ dał mi w jakimś stopniu rozwój (wywiad)

Koniec pewnego etapu w historii toruńskiego speedrowera. Po dwóch pełnych sezonach spędzonych w TSŻ-cie, Dawid Bas żegna się z naszym klubem i będzie kontynuował karierę w innym ośrodku. Jak wspomina tych 20 miesięcy w naszym klubie? Opowiedział o tym naszej Redakcji.

– „Coś się zaczyna i coś się kończy”. Dla ciebie kończy się przygoda z TSŻ-em Toruń. Trudno było podjąć decyzję o odejściu?
– Oj tak. Nie była to najłatwiejsza decyzja. Bardzo się zżyłem z chłopakami, nie tylko przez te dwa i pół roku, ale ogólnie. Rodzinna atmosfera, do tego bardzo dobrze funkcjonujący klub, tym się kierowałem po swoim błędzie w wyborze klubu na 2022 rok. Jeśli bym wtedy posłuchał swoich przyjaciół i zdrowego rozsądku, to myślę, że już na cały sezon 2022 wylądowałbym w TSŻ-cie.

– Nasz zespół był dla ciebie tylko przystankiem w karierze, czy niezbędnym krokiem do dalszego rozwoju?
– Był na pewno powiewem świeżości dla mnie, innym spojrzeniem na niektóre rzeczy. Myślę, że TSŻ dał mi w jakimś stopniu rozwój na płaszczyźnie zawodnika, który może się skupić tylko na jeździe.

– Najlepsze wspomnienia związane z naszym zespołem?
– Zdobycie Drużynowego Mistrzostwa Polski w 2022 roku, choć nie przyczyniłem się wtedy do tego medalu na torze, to w parkingu starałem się dawać z siebie wszystko. Drużynowe Mistrzostwo Polski w 2023 roku. Wyjazd na Mistrzostwa Europy Drużyn Klubowych. Każdy taki wyjazd jak ten poprawia atmosferę w drużynie, choć akurat nasz wynik nie był zadowalający. Indywidualne Mistrzostwa Europy w Toruniu, w trakcie których czułem się, jakbym jechał u siebie w domu. To wsparcie, ten doping… w ogóle nie czułem tego, że byłem fizycznie 370 kilometrów od domu.

– Jest jakiś moment, który szczególnie utkwi ci w pamięci?
– Wyciągnięcie pomocnej dłoni w połowie sezonu 2022. Za co bardzo bym chciał podziękować.

– W trakcie tej trwającej dwa i pół sezonu przygody w barwach TSŻ-u zostałeś indywidualnie: dwukrotnie wicemistrzem Polski (2022, 2024), II-wicemistrzem Europy (2024) i czwartym zawodnikiem świata (2023). Zgodzisz się z tym, że powiew świeżości i toruńskie powietrze pozwoliły ci nabrać wiatru w żagle?
– Tak, z tym się zgodzę. Było inne podejście do zawodów, rozmowy z trenerem Pawłem, czy też chłopakami. Myślę, że godnie reprezentowałem barwy TSŻ-u i nie będą mnie musieli wymazać z historii (śmiech).

– Uważasz, że Dawid Bas osiągnął już szczyt swoich możliwości?
– Myślę, że nie. Nie mam żadnego z trzech najważniejszych tytułów dla mnie, od każdego byłem o krok, myślę, że jeszcze nie powiedziałem ostatniego słowa i będzie mnie stać żeby jeszcze coś wygrać w tym sporcie.

– Zaczepiłem cię o to, bo chciałem zapytać o to, co się stało z Dawidem Basem z okolic początku sezonu 2023, który wydawało się, miał szturmem wziąć światowy speedrower.
– Samemu jest mi ciężko opisać to, co się stało. Spadła motywacja, nie przykładałem się w sezonie do treningu tak, jak powinienem. To prawda, mógł tamten sezon wyglądać dla mnie lepiej, ale tak się nie stało.

– Z TSŻ-em sięgnąłeś także po złoty medal Drużynowych Mistrzostw Polski. Czym różni się dla ciebie tytuł wywalczony z naszym zespołem od tego z MS Śląskiem Świętochłowice?
– Każdy z tych tytułów smakował inaczej, bo każdy był zdobyty w innych okolicznościach. Z drużyną TSŻ-u sięgnąłem po szósty w historii klubu złoty medal DMP. Chłopaki, choć nie wszyscy, to w większości wiedzieli, jak to zwycięstwo smakuje. W Świętochłowicach wtedy zdobyliśmy dwa pierwsze złota dla Śląska, Śląsk też jednak był drużyną, w której się wychowałem, więc tu też jest ta różnica.

– Które złoto CS Superligi smakowało lepiej?
– Każde smakowało inaczej i każdy tytuł był wyjątkowy.

– Miałeś już okazję startować w kilku klubach, widziałeś co nieco tu i tam. Jak oceniasz toruński klub pod względem organizacji?
– Pod względem organizacji to jest TOP, jeśli chodzi o social media i promowanie marki, to jest zupełny top i inne drużyny mogą brać tylko przykład. Od strony papierkowej od środka również, wiem, że Paweł Cegielski nie raz zarywał nocki, żeby dopiąć szczegóły czy to dofinansowań na wyjazdy MEDK, czy Australii 2023. Pod tym względem czapki z głów. Myślę, że gdyby każda z drużyn miała po choć jednym działaczu takim, jacy są w Toruniu, to speedrower mógłby być w innym miejscu aktualnie.

– Odczuwałeś jakieś różnice w nastawieniu zawodników w klubach, w których dotychczas startowałeś?
– Myślę, że w naszym sporcie zawsze ludzie chcą dać z siebie wszystko, trenujemy dla samych siebie, więc każdy nastawienie ma na jak najlepszy wynik. W każdym klubie każdy chciał dać z siebie wszystko.

– W Toruniu byłeś niezwykle lubiany. Szczególnie młodzi chłopacy upodobali sobie ciebie jako wzór.
– Tak, zawsze mnie to dziwiło, co ja takiego zrobiłem, żeby być tym ich ulubieńcem. Zawsze miło kiedy młodzi zawodnicy rozpoczynający swoją przygodę z tym sportem, podejdą, zapytają o zdjęcie czy też nawet o autograf, jest to super miłe, a też mało spotykane w naszym sporcie.

– A ile w speedrowerze znaczy pewna i spokojna głowa dla startowca?
– Myślę, że bardzo dużo. Ale nie może być to zbyt spokojna głowa, o czym się przekonałem na IME w tym roku, że jednak kiedy jest miejsce na ryzyko, to trzeba ryzykować. Ja postawiłem na spokój, dowiezienie punktów i zaprowadziło mnie to do dodatkowego biegu, a nie na najwyższy stopień podium. Dlatego trzeba mieć w sobie ten spokój, ale i też trochę harpagana, żeby wiedzieć kiedy i gdzie zaatakować i nie bać się tego ryzyka. Samym spokojem nie da się wygrywać tytułów to na pewno.

– Trener Paweł Cegielski powtarzał, nawet w trakcie twojego pobytu w naszym zespole, że twoje miejsce jest w domu. Czy możemy już coś więcej powiedzieć na temat twojej przyszłości?
– Myślę, że jeszcze chwilę trzeba się wstrzymać z ogłoszeniem klubu. A może zakończenia kariery? Myślę, że sprawa wyjaśni się na dniach. Telefon był przez ostatnie tygodnie gorący.

– To już tak na koniec. Czego nauczyłeś się w Toruniu?
– Samych pozytywnych rzeczy, to jak powinien być zawodnik traktowany, ale też i jakie podejście powinno być zawodnika do klubu.

– Na koniec bym chciał bardzo wszystkim podziękować za te dwa i pół sezonu. Jedne z dwóch najlepszych sezonów w mojej karierze. Do zobaczenia na torach! DZIĘKUJĘ.

Rozmawiał: Konrad Cinkowski