Noah Woodhouse: Kiedy Paweł do mnie napisał, to nie mogłem w to uwierzyć (wywiad)

Noah Woodhouse jest jedną z nowych twarzy w naszej drużynie na sezon 2023. Anglik wiąże z angażem w CS Superlidze duże nadzieje, o czym opowiedział w rozmowie z Biurem Prasowym TSŻ-u Schoenberger Toruń. 

Konrad Cinkowski: Jesteś nową postacią w polskiej CS Superlidze i dla wielu anonimowym zawodnikiem, więc chcielibyśmy nieco lepiej przedstawić twoją osobę. Opowiedz nam coś o sobie na początek.
Noah Woodhouse (zawodnik TSŻ-u Schoenberger Toruń): Co tu dużo opowiadać. Mam szesnaście lat i jestem obecnie mistrzem Wielkiej Brytanii do lat 16 oraz 18. Ponadto pełnię rolę kapitana reprezentacji Anglii juniorów.

– Nasi zawodnicy do speedrowera trafiali na różne sposoby – zaglądali na zawody, przyjeżdżali z kolegami, czy też szukali alternatywy dla żużla, którego nie było im dane uprawiać. A jak wyglądały twoje początki ze speedrowerem?
– To mój dziadek sprawił, że zacząłem się ścigać. Jest wielkim fanem żużla, więc kiedy ktoś, z kim pracował, czyli Peter Ingram, który był trenerem klubu z Kesgrave, powiedział mu, że jest taki sport jak speedrower, to dziadek pomyślał, że to może mi się spodobać. I faktycznie. Chciałem spróbować.

– Dlaczego zdecydowałeś się uprawiać ten sport?
– Zakochałem się w tym sporcie, gdy tylko zacząłem go uprawiać. Nigdy nie oglądałem się wstecz. Nie byłem zbyt dobry, kiedy zaczynałem, bo byłem bardzo wolny, ale uwielbiałem jazdę na rowerze. Chciałem dążyć do tego, by stawać się lepszym. Teraz za każdym razem, gdy się ścigam, to jest to najlepsze uczucie na świecie.

– Nie interesowało cię to, by zostać żużlowcem i ścigać się dla Ipswich Witches?
– Zanim zacząłem jeździć na speedrowerze, to dziadkowie zabierali mnie na żużel w Mildenhall. Uczęszczaliśmy na większość ich domowych spotkań i zawsze to wyglądało super. Chciałem tego spróbować, nie powiem, że nie, ale teraz kocham ściganie na rowerze.

– W ubiegłym sezonie wywalczyłeś medal mistrzostw Europy, a także sięgnąłeś po tytuły mistrza Wielkiej Brytanii do lat 16 i 18. Jakimi jeszcze sukcesami możesz się pochwalić?
– Poza tytułami, o których wspomniałeś, to wygraliśmy również z Kesgrave Panthers Drużynowe Mistrzostwa Wielkiej Brytanii U16 oraz U18. Wygrałem również juniorską edycję Ade Gale Laurels. Dostałem także szansę startu w turnieju głównym, w którym jechali również Dawid Bas, czy Zac Payne. Oprócz tego byłem również kapitanem reprezentacji juniorów w Home International i wygrałem w turnieju jubileuszowym Wednesfield Aces.

– Sezon 2022 był najlepszym dla ciebie rokiem na speedrowerowych torach?
– To był mój najlepszy sezon. Miałem szczęście dużo osiągnąć, a i moja jazda poprawiła się na wielu płaszczyznach. Ponadto możliwość rywalizacji w Mistrzostwach Europy pozwoliła mi zobaczyć inne różne style wyścigowe, co też pomogło mi w rozwoju.

– Na twój temat wypowiadał się dla nas Zac Payne, który jest nie tylko zawodnikiem TSŻ-u, ale także selekcjonerem waszej reprezentacji do lat 18, to przyznał, że twoim atutem jest szybkość. Z czego to wynika i czy to jest efekt wytrenowania, czy po prostu to twoja naturalna umiejętność?
– Mogę się z tym zgodzić, że szybkość jest moim atutem. Chociaż wydaje mi się, że jestem też dobry na starcie. Co do pytania, to na pewno szybszy stawałem się z biegiem czasu, a dużo dały mi treningi na welodromie. To pozwalało mi regularnie zwiększać moją prędkość na rowerze.

– Pozytywne komentarze selekcjonera, to na pewno miła sprawa. To też taki dodatkowy zastrzyk mobilizacji do cięższej pracy?
– Zawsze staram się włożyć, ja najwięcej pracy, czy to w trening, czy w zawody i dać z siebie 110 procent. Pozytywne komentarze mojego trenera utwierdzają mnie w przekonaniu, że to co robię, jest słuszne. I to mnie motywuje i sprawia, że chcę więcej.

– Jesteś jednym z najbardziej utalentowanych juniorów w swoim kraju, więc gdzieś siłą rzeczy wiązane są z tobą większe nadzieje, są też konkretne oczekiwania. Jak radzisz sobie z emocjami i presją?
– Myślę, że presję to odczuwają wszyscy i nie jestem tutaj żadnym wyjątkiem. Staram się wyciszyć przed zawodami, słuchając muzyki. A jeśli coś schrzanię, to odsuwam się na bok, by nieco ostudzić nerwy. I trzeba jechać dalej.

Noah po zwycięstwie w turnieju jubileuszowym Wednesfield Aces

– Wśród brytyjskiej młodzieży jesteś zdecydowanym numerem jeden, co potwierdzają przede wszystkim wyniki. A gdybyś miał ocenić swoim okiem, to ile brakuje ci do tej seniorskiej czołówki?
– Po raz pierwszy takiego ścigania wśród seniorów posmakowałem dopiero w ubiegłym roku podczas mistrzostw Wielkiej Brytanii, czy też przy okazji Ade Gale Laurels i Jim Peck Memorial. Było to bardzo przyjemne. W tym roku ponownie chciałbym się zakwalifikować do seniorskich mistrzostw i rywalizować z najlepszymi w kraju.

– Jeśli nic nie storpeduje planów, to już w tym roku długo wyczekiwane mistrzostwa świata w Australii. Po tak udanym sezonie zapewne na Antypody udasz się z jednym celem – walki o medal w mistrzostwach świata juniorów?
– Bardzo chciałbym polecieć do Australii i walczyć o mistrzostwo świata. W ubiegłym roku poszło mi bardzo dobrze w Mistrzostwach Europy, ale w tej chwili nie sądzę, abym mógł polecieć na Antypody. Jednak wszystko się może darzyć, więc trzeba poczekać i zobaczyć, co przyniesie przyszłość.

– Porozmawiajmy trochę o tym, co miało być głównym motywem tej rozmowy. Jak zareagowałeś, kiedy odezwał się do Ciebie Paweł Cegielski z propozycją startów w polskiej lidze?
– Kiedy po raz pierwszy przeczytałem zapytanie od Pawła, to musiałem przeczytać raz jeszcze, bo nie mogłem w to uwierzyć. Pierwsze, co zrobiłem, to powiedziałem mamie. I nie sądzę, żeby ona w to uwierzyła. Oczywiście od razu zadzwoniłem i pochwaliłem się tym dziadkom. Byli tak samo podekscytowani, jak ja.

– Angaż w Polsce niesie ze sobą podjęcie nowych wyzwań. Co jeszcze oznacza dla ciebie możliwość startów w polskiej lidze?
– Wiele. To pokazuje, że tacy ludzie, jak Zac i Paweł mocno we mnie wierzą, a treningi nie idą na marne. Mam nadzieję, że to pomoże mi osiągnąć więcej w mojej karierze.

– Czy jest to też pewnego rodzaju spełnienie marzeń?
– Na pewno. Od najmłodszych lat jeździłem na żużlowe Grand Prix do Cardiff. Podziwiałem tam polskich zawodników. Kiedy dowiedziałem się, że w waszym kraju jest też speedrower, to chciałem do was przyjechać i pościgać się. Teraz nadarza się ku temu okazja.

– Nigdy nie ścigałeś się na polskich torach. Czy to może być dla ciebie jakiś problem?
– Z tego co słyszałem, to polskie tory mocno różnią się od angielskich. Na początku może to być problem, ale postaram się, jak najlepiej dostosować do nowych warunków. Będę dawał z siebie wszystko.

– A wiesz cokolwiek na temat naszej ligi? Interesowałeś się np. CS Superligą?
– W ubiegłym roku zacząłem śledzić polskie rozgrywki. Przed Mistrzostwami Europy postanowiliśmy spojrzeć na statystyki, by zobaczyć, którzy zawodnicy mogą być naszymi głównymi rywalami. Potem, kiedy wymieniliśmy się z Kubą (Sawińskim – dop. red.), to już całkiem czułem się oddany Toruniowi. Wcześniej też trochę śledziłem TSŻ ze względu na obecność Zaca, ale potem wiedziałem, że Toruń jest miejscem, w którym chcę być. Oglądałem finał CS Superligi i bardzo się ucieszyłem, kiedy TSŻ został mistrzem.

– Na co dzień jeździsz nie tylko na speedrowerze, ale również na welodromie. Czy poza tym, że tory welodromowe, jak i speedrowerowe są owalne, można znaleźć jeszcze jakieś podobieństwa między nimi?
– Istnieje między nimi kilka podobieństw. Ponieważ specjalizuję się w odmianie sprinterskiej, to na pewno kluczowe jest przyśpieszenie. Musisz być bardzo uważny, skąd nadejdą twoi rywale i bardzo szybko myśleć, by móc zadecydować, której taktyki użyć w danym momencie.

– Wspomniałeś, że welodrom dał ci dużo pod kątem speedrowera w zakresie budowania prędkości. Czy w czymś jeszcze? A może to speedrower pomógł ci w czymś na welodromach?
– Powiedziałbym, że welodrom pomógł mi na speedrowerze, a to ze względu na liczbę treningów, które muszę odbyć. Mam ustalony harmonogram treningów, który pozwala mi m.in. poprawić siłę nóg, zarówno na rowerze, jak i poza nim. Na welodromie speedrower pomógł mi w nabraniu pewności w prowadzeniu roweru.

– Jakimi sukcesami możesz się pochwalić na torach welodromowych?
– Moim największym osiągnięciem było zakwalifikowanie się do programu Great Britain Cycling Team i to po zaledwie dwóch miesiącach takiej faktycznej jazdy na welodromie. Teraz skupiam się na kolejnych celach, takich, jak np. mistrzostwa Europy.

Noah podczas zawodów na welodromie

– Noah, trochę cię wymęczyłem, ale dziękuję ci bardzo za rozmowę. Czy chciałbyś na koniec dodać już tak od siebie?
– Jestem bardzo wdzięczny za szansę i tu należą się wszystkim ogromne podziękowania Pawłowi i Zacowi, za to, że mi to umożliwili. Dziękuję również całej toruńskiej rodzinie za to, że jestem u was tak mile widziany. Nie mogę się doczekać sezonu, by się z wami zobaczyć!

Autor: Konrad Cinkowski