Syrkowski: „Gdy widzę okazję, to nie kalkuluję”


Jest dziś z nami, jedyny w swoim rodzaju, niepodrabialny i oryginalny Kosma Syrkowski!


Podczas półfinału IMEJ.


Kosma na początek pytanie standardowe jak do każdego młodego zawodnika. Skąd się wzięło zainteresowanie speedrowerem?

Tak naprawdę z przypadku. Gdy jeździłem samochodem na lotnisku z tatą zafascynował mnie tor, który przypominał żużlowy. Tata po znajomości zadzwonił do Adama Bożejewicza, zapytał się co i jak. Następnego tygodnia przyszedłem na pierwszy trening. Ale przedtem kręciłem kółka na amatorskim torze speedrowerowym w lesie na Wrzosach z kolegami z osiedla.

I zostawiłeś kolegów na osiedlu? Powiedziałeś im o klubie, czy nie chcesz konkurencji?

Powiem tak, koledzy nie byli już zainteresowani ściganiem na rowerach.

Duża szkoda. Miałbyś z kim dojeżdżać na treningi. Pierwszy sezon, czyli rok 2017 raczej raczkowałeś, coś tam pojeździłeś, ale chyba nie miałeś okazji zaliczyć zbyt wielu imprez w Twoim roczniku.

Zacząłem od września 2017, więc pojechałem wtedy tylko w IMPŻ w Lesznie po tygodniu jazdy na speedrowerze. Moim pierwszym poważnym rokiem był 2018. Dopiero w tym sezonie odjechałem pierwsze zawody, gdzie już coś umiałem, ale przede wszystkim poznałem tę dyscyplinę i z zawodów na zawody wyglądało to coraz lepiej.

Dałeś się poznać jako niesamowity walczak, choć też czasem niepozbawiony całkiem szybkiego zebrania się spod taśmy. Gdzie upatrujesz swoich największych atutów, co przychodzi Tobie łatwo, a z czym masz największe jeszcze kłopoty?

Myślę, że na torze cechuje mnie odwaga. Gdy widzę okazję, to nie kalkuluję. Uważam też, że mocną moją stroną jest obrona. Kiedy dobrze wyjdę ze startu mało kiedy tracę pozycje. Co do wad to w tym sezonie będę pracował nad polepszeniem mojej dynamiki. Jednak jej braki równoważą trochę moja technika i mądra jazda. 

Tak, znany jesteś już na treningach jako „król krótkich dystansów”. Podobnie na torze nigdy nie lubiłeś czasówek. Czasem trenerzy się dziwią jak to możliwe, że z trójką rywali wydajesz się szybszy, niż podczas indywidualnych przejazdów.

To jest spowodowane mentalnością. W trakcie biegu mój organizm daje z siebie 100%. Gdy ścigam się sam ze sobą nie umiem wyciągnąć z siebie tych pokładów energii i motywacji, jednak zbytnio się tym nie przejmuję, ponieważ w speedrowerze ściga się z trzema innymi zawodnikami, a nie z własnym cieniem.

Bardzo mądre słowa, choć prawda jak zwykle jest gdzieś po środku. Kosma, ostatnio zdobyłeś parę nowych pseudonimów na treningach: „Książe Bałtyku”, „Usain Bolt”, „Foka”. Jesteś niesamowicie „memiczną” postacią i przebywanie w Twoim towarzystwie często wiąże się z bólami brzucha po ataku śmiechu. Skąd takie nastawienie do życia?

Od kiedy pamiętam zawsze byłem typowym "śmieszkiem". Szczerze powiedziawszy nie wiem, skąd biorę niektóre teksty. Czasami jednak zdarza się, że powiem o jedno słowo za dużo.

Niby „śmieszek”, a łamane żebra w szkołach to tylko pomówienia?

O przepraszam… Okazało się to tylko stłuczenie. To było niesforne starcie podczas WF.

Wierzę na słowo. Co czeka toruńskiego Bolta w przyszłym roku, wydajesz się być numerem jeden pośród czternastolatków?

Myślę, że w tym roku głównym celem będzie IMP Młodzików w Toruniu. Triumf na własnym torze to było by coś, jednak te zawody czekają mnie dopiero w październiku. Na razie bardziej skupiam się na MŚ rozgrywanych w Polsce. Liczę na udane występy w kategorii U16. Oprócz tego myślę, że przy obecnym składzie młodzików jesteśmy jednymi z faworytów do wygrania DMPMk i MPPKMk. W nadchodzącym sezonie przede mną zapewne kilka biegów w lidze, jednak nie napalam się tam na wielkie zdobycze punktowe.


Debiut ligowy Kosmy miał miejsce w Świętochłowicach. Zdjęcie wykonane tuż przed meczem.


Przed Tobą dużo dorastania i nauki jeśli chodzi o ligę, ale pokazałeś już że nawet w tak młodym wieku możesz być przydatny. Pójdźmy jeszcze dalej. Australia 2020 – jeśli teraz zakręciłbyś się koło finału myślisz, że byłbyś w stanie sięgnąć po finał na obcym terenie?

Na tych MŚ pojadę bez żadnej presji, nic wielkiego od siebie nie wymagam, jednak dobry wynik byłby mile widziany. Co do MŚ w Australii to jest chyba jeszcze za wcześnie, żeby spekulować. Skupiam się na tym sezonie, a dopiero po jego zakończeniu będzie można sobie stawiać kolejne cele.

Na pewno już coś rodzicom wspominałeś.

Nie, jeszcze nie mówiłem. 

Musisz powoli przygotowywać rodziców na daleki wyjazd. To może tyle na temat jazdy. Dałeś się poznać również jako utalentowany komentator. Planujesz może poprowadzić studio podczas Mistrzostw Świata Seniorów w Toruniu? 

Faktycznie. Gdy nie jadę w zawodach lubię komentować to co dzieje się na torze. Co do studia to ciekawy pomysł. Zobaczymy jak to będzie w przyszłości. Jednak nie ukrywam, że byłby to zaszczyt komentować taką imprezę. Jednak w tym roku to się raczej nie wydarzy.

Kosma, mieliśmy skończyć temat jazdy, ale zostało jeszcze jedno ważne pytanie: kiedy zobaczymy Ciebie na torze w parze z Tatą?

Być może stanie się to na jednym z tegorocznych treningów. Ale za kilka lat, gdy nadarzy się okazja, zobaczymy mojego tatę na zawodach weteranów.

Chciałbyś na koniec w swoim stylu pozdrowić sponsorów i wszystkich ludzi dobrej woli?

Sponsorów jeszcze nie mam, lecz może po publikacji sytuacja ulegnie zmianie. Na razie cieplutko pozdrawiam moich wiernych fanów.

Oni na pewno również gorąco pozdrawiają Ciebie. Dalszego rozwoju życzę i do zobaczenia już niedługo!