Mistrz świata zdradza kulisy transferu do Torunia. Czuje się tu jak w domu
Marcel Krzykowski w tym sezonie zadebiutował w barwach TSŻ-u Schoenberger Toruń. Jego premierowy występ w ekipie z grodu Kopernika nastąpił dopiero we wrześniu. Mimo wszystko „Krzykacz” był cennym punktem w talii Pawła Cegielskiego.
Urodzony w 2003 roku wychowanek MS Śląska Świętochłowice w tym sezonie skoncentrował się na rozgrywkach żużlowych. Niestety najpierw doznał on urazu, zaś następnie został niesłusznie ukarany przez klub z Gdańska, co stwierdził Polski Związek Motorowy. Syn byłego żużlowca Tomasza Krzykowskiego tymczasowy brak jazdy na motocyklu postanowił wykorzystać i wrócić na mniejsze tory.
Popularny „Krzykacz” to aktualny indywidualny mistrz świata do lat 18, wielokrotny medalista indywidualnych mistrzostw kraju w przeróżnych kategoriach oraz jeden z najbardziej utalentowanych zawodników młodego pokolenia. Obecność świętochłowiczanina w kadrze żółto-niebiesko-białych to prawdziwa wartość dodana.
Jak to się w ogóle stało, iż Marcel Krzykowski trafił do TSŻ-u Schoenberger? – Takich tajnych rzeczy chyba nie wolno upubliczniać (śmiech). A tak poważnie to Paweł Cegielski napisał do mnie, czy może bym chciał wystąpić w barwach TSŻ. Głównym powodem była tu bliskość łącząca Toruń z Gdańskiem – mówi nam „Krzykacz”.
Marcel to sportowiec przez duże „S”. Startując na żużlu wychowanek klubu z Górnego Śląska, cały czas musiał znajdować się w ruchu i dbać o formę. Jednak przyjmował on nieco inną postać niż na speedrowerze, do którego powrócił po krótkiej przerwie – Nie było ciężko. Wiele osób mówi, że tego się nie zapomina i słusznie, bo rzeczywiście tak jest. Moje nogi dość szybko nie dawały rady. To jedyna rzecz, którą ciężko było przeskoczyć po powrocie – opowiada mistrz świata juniorów z 2019 roku.
MS Śląsk Świętochłowice m.in. z Dawidem Basem i Marcelem Krzykowskim na pokładzie sięgał po złote medale DMP dwukrotnie. Miało to miejsce w latach 2018 i 2020. Nasz zawodnik ma zatem porównanie świętowania w obu ośrodkach – Z obiema ekipami czułem się niesamowicie. Zdobyć złoto i dołożyć do tego pierwszego miejsca malutką cegiełkę to naprawdę super sprawa. Do tego tacy kibice na trybunach z Jachem (Pauliną Cegielską – dop.red.) na czele. Kosmos! – komentuje Marcel Krzykowski.
Nowe barwy, nowe wyzwania, nowe środowisko. Jak przebiegła aklimatyzacja „Krzykacza” w Toruniu? – Nie było z tym żadnych problemów. Znamy się z każdym tak długo, że czułem się tu, jak w domu. Miejmy nadzieję, że na następny sezon obronimy ten tytuł – zapowiada świętochłowiczanin.