Bartosz Fryckowski: „Mogłem zacząć 10 lat temu”


Dziś przepytany został najambitniejszy z ambitnych w naszym klubie. Bartek Fryckowski wrócił wspomnieniami do pierwszych skojarzeń związanych ze speedrowerem, zdradził również plany na najbliższą przyszłość. Zapraszamy do lektury! 


"Fryta" w starciu z Piotrem Jamroszczykiem.


Bartek, opowiadałeś swego czasu że starszych kolegów z toru podziwiałeś kiedyś zza bandy. Dlaczego Twoje drogi skrzyżowały się z klubem dopiero trzy lata temu?

Tak to prawda, od małego byłem częstym gościem przy Bielańskiej, jako że brat z kuzynem pasjonowali się rallycrossem, którego tor znajduje się w ścisłym sąsiedztwie obiektu do speedrowera. Zatem istnienie tego sportu było dla mnie czymś naturalnym, a takie nazwiska jak Binkowski, Cegielski, Duliński i Paradziński od tego czasu były mi znane, dlatego tym większym zaszczytem był dla mnie właściwie kilkanaście lat później debiut w pierwszej drużynie. Stało się to dopiero trzy lata temu z prostej przyczyny, którą jest daleki dojazd gdyż jestem mieszkańcem Rubinkowa, dodatkowo też do końca nie wiedziałem jaki sport chciałbym uprawiać. Jakby na to nie patrzeć, to mogłem zacząć 10 lat temu (śmiech).

Ach tak, to mityczne Rubinkowo za górą za rzeką, niektórzy bez auta do tej pory się stamtąd nie ruszają. Przyszedłeś więc bez żadnych podstaw sportu jako typowy mól książkowy (śmiech)?

Znamy takie przypadki (śmiech). Oczywiście że nie, w 2012 roku brałem udział w Mistrzostwach Torunia do lat 14 gdzie zająłem drugie miejsce, które potem było klątwą (śmiech). Następnie nawet wziąłem udział w jednym treningu, ale miłość do speedrowera delikatnie przygasła, pojawiłem się na Mistrzostwach Torunia Amatorów w 2014, a potem w 2015 gdzie wygrałem w kategorii do lat 16 i po tym wydarzeniu już musiałem trafić do poważnego ścigania. Tak naprawdę to od zawsze coś do tego czułem.

Rozpocząłeś treningi wspólnie z Borysem Wojciechowskim. Po trzech latach trener powiedział że z waszego połączenia można by uzyskać jednego bardzo dobrego zawodnika. Jak to jest, że idziecie w dwóch różnych kierunkach. On przebojowy choć chaotyczny, Ty metodyczny, ale trochę ospały.

Chyba najlepszą odpowiedzią na to pytanie jest stwierdzenie, że każdy jest inny. Borys ma predyspozycje do startów i spontanicznych ataków czego mi brakuje, ale oczywiście nad tym pracuję.

Twoja sylwetka na torze jest niczym wzięta żywcem z angielskich torów. Jednak Twoja ambicja popłaca, z zawodnika o którym nikt nie słyszał, nikt nie widział, awansowałeś do finału IMEJ i próbowałeś, walczyłeś, gryzłeś. Jest widoczny postęp i mówi się, że możesz być parokrotnie lepszym seniorem niż juniorem.

Wiem jednak, że muszę skupić się na innych elementach niż sylwetka, bo ona punktów nie da. Faktycznie, nawet się nie pojawiłem w typach ekspertów przed Euro, co trochę mnie zabolało. Wtedy stwierdziłem, że Mistrzostwa Europy jadę dla siebie, bez żadnej presji z zewnątrz. Bawiłem się wtedy speedrowerem i czerpałem z tego radość jak chyba nigdy. Stres pojawił się w finale i przez to nie byłem w tej wymarzonej pierwszej dziesiątce, ale jak wiadomo finały są jedną wielką loterią. Chciałbym, żeby to nastąpiło, szczerze mówiąc przejście w dorosłe ściganie nawet mnie kręci. W seniorskiej rywalizacji chcę iść metodą małych konsekwentnych kroków i zacząć niejako od nowa budować mocną pozycję w tej kategorii.


Jeden z biegów IMEJ. Bartek w akcji przeciwko Mikołajowi Michalskiemu. 


Czyli wynikałoby z tego, że potrzebujesz kogoś kto by zdeprecjonował Twoją osobę, by pokazać że jednak możesz, potrafisz i zrobisz wszystko na przekór innym (śmiech). W klubie nie zajmujesz się tylko samą jazdą, udzielasz się też w sumie na każdy możliwy sposób. Do tego jesteś wzorowym uczniem w szkole. Masa obowiązków z tym związanych. Nie za dużo czasem tego wszystkiego na raz? Nie pora rzucić szkołę i zostać zawodowcem (śmiech)? 

Kogoś, kto będzie mnie regularnie mieszał z błotem, to może rola dla Kuby Kościechy (śmiech). Staram się pomagać jak tylko mogę jedynie dlatego, że to najzwyklej w świecie lubię. Czy wzorowym uczniem to z grzeczności nie zaprzeczę (śmiech). Teraz przed maturą jest trochę krucho z czasem, jednak każdą wolną chwilę staram się wykorzystać na trening i działalność społeczną w klubie. Zawodowstwo… Jest to jakaś myśl, byłaby to bez wątpienia kusząca opcja i przy niej zrobiłbym gigantyczny progres (śmiech).

A z najbliższych planów poza maturą? Odpadła cała masa juniorskich rozgrywek, ale za to będzie liga, Best Pairs, Mistrzostwa Świata… Nad czym skupiasz się najbardziej?

Pragnę być mocnym ligowcem, chcę wywalczyć miejsce w podstawowej piątce i zdobywać ważne punkty. Planuje starty w cyklu Best Pairs, jednak z kim to powiedzieć nie mogę (śmiech). Uważam, że półfinał Mistrzostw Świata jest do osiągnięcia w moim przypadku i w to celuje.

Zajmijmy się teraz na chwilę plotkami. Druga drużyna z Torunia w lidze. Walczysz o miejsce w pierwszej drużynie, czy stawiasz na spokojny rozwój w drugiej?

Uważam, że dla mojego rozwoju lepsza byłaby jazda w drugiej drużynie. Pewne pięć biegów na mecz i rola jednego z liderów – myślę że to wpłynęłoby na mnie jak najbardziej pozytywnie.

Na koniec jak myślisz, kto będzie gwiazdą nadchodzącego sezonu? Bez zmian na szczycie? Drobna kosmetyka, czy ktoś mocno zaatakuje zza pleców liderów?

Na mój gust rolę dominatora może odegrać Dawid Bas, o ile nie zrobi taśmy (śmiech). Wydaje mi się że Remiego Burchardta stać na zakręcenie się koło podium Mistrzostw Świata. Nie spodziewam się zatem jakichś wielkich zaskoczeń i sensacji.

Dzięki za wywiad Bartek, życzę minimum tego półfinału IMŚ i matury na 100%.

Dziękuję za sympatyczny wywiad i za szczere życzenia, zrobię co w mojej mocy. Pragnę też pozdrowić wszystkich, którzy wspierali mnie w tym jakże trudnym sezonie i tym którzy lekceważyli.