Adam Bożejewicz: „Ten rok będzie trochę inny”


Za Adamem Bożejewiczem bardzo dobry rok. Nasz dzisiejszy rozmówca o znaczących osiągnięciach, inspiracjach w ich realizacji oraz… sprzętowych rewolucjach w świecie speedrowera. 


Adam Bożejewicz przed Patrykiem Bielaczkiem.


Adam, podsumujmy udany sezon. W młodzieżowcach błyszczałeś. W międzynarodowych seniorach w końcu finał z fajnym wynikiem. Życiówka, ale na pewno jeszcze nie ostatnie słowo. Na ile inspiracją takiego stanu rzeczy był Robert Johansson?

Sezon udany, ale nie obyło się bez wzlotów i upadków. Początkowo czułem się pewnie i pierwszy pik formy miał być na Klubowe Mistrzostwa Europy. Jednak finał zweryfikował, że głowa jeszcze nie nadążała za nogami i wyszła niemiła kraksa, której skutki odczuwam tak naprawdę do dziś. Przerwa spowodowała spadek formy i niestety brak chęci do jazdy. Dopiero perspektywa zbliżających się Mistrzostw Europy zmusiła do zamiany roweru szosowego na ten właściwy speedrowerowy. Ostatnie tygodnie przed najważniejszą imprezą to intensywne sesje treningowe głównie z Borysem i Bartkiem. W krótkim czasie udało się poprawić formę i pewność siebie. A to przyniosło w końcu finał międzynarodowej imprezy. Także 9. miejsce w Europie było dla mnie sukcesem. Reszta sezonu przebiegła w lepszym nastroju. Bardzo cieszę się z tego, że udało mi się "rzutem na taśmę" wygrać IMPMc. Lekki niedosyt to finał IMP w Toruniu, gdzie chciałem powalczyć o pudło oraz minimalnie przegrane spotkania ligowe na domowym torze. Robert Johansson, Richard Freitag trochę mnie zainspirowali, ale to nic w porównaniu do tego, że sam Peter Sagan podpatrzył u mnie magiczny wąs szybkości (patrz Tour Down Under 2019). Sagan będzie chciał odzyskać Mistrzostwo Świata, a ja hmm… no sami się domyślcie.

Pierwszy finał europejski za Tobą, czas na finał światowy. Jak widzisz swoje szanse w drodze do finału w Lesznie i ewentualny finał na tym torze? Konkurencja na pewno będzie ostrzejsza, a już droga do finału w Częstochowie nie była usłana różami i nie obyło się bez nerwów.

Na razie nie wybiegam aż tak dokładnie w przyszłość. Ten rok będzie trochę inny. Mam zamiar wystartować w mniejszej ilości zawodów, jeździć ekonomicznie, trenować z głową. Wszystko po to, by nie doskwierały "kontuzje życia codziennego". Myślę, że mimo wszystko będę w stanie zbudować solidną formę na najważniejszą imprezę, a awans do finału będzie w moim zasięgu.

26 czy 27,5? Widzisz przyszłość w 27,5? I czy masz zapasowego maxxisa na sezon?

Na ten sezon wierny 26". Mam kilka opon w mojej silnikowni (śmiech). Być może uda się potestować jakieś 27,5, ale podchodzę do tego ze spokojem i bez pośpiechu. Uważam, że na tą chwilę w Polsce 27,5 może mieć przewagę jedynie w Częstochowie i Bydgoszczy.

Jak idą przygotowania do sezonu? Na chwilę obecną siła i masa czy już rzeźba?

Na chwilę obecną zbliżająca się sesja i pisanie pracy inżynierskiej. A dla relaksu troszeczkę siłowni i rowerowania na trenażerze.

Właśnie, pozostaniemy w temacie inżynierii. Czyżbyś już pracował w zaciszu swojej pracowni nad jakimś cudownym rozwiązaniem mogącym zrewolucjonizować speedrower?

Myślę, że zbyt słaby ze mnie wizjoner na rewolucje. Są pewne pomysły na lekkie usprawnienie czy to sprzętu czy monitorowania treningów, ale do realizacji daleko.

Ok, to może wybiegniemy w przyszłość w innym temacie – Australia 2020? Czy może za szybko jeszcze na taką rozmowę?

O! Na pewno muszę się tam pojawić. I akurat w tym wypadku jest ciekawa wizja. Na razie nie mogę zbyt wiele zdradzać. Zobaczymy co przyniesie życie prywatne i zawodowe w roku 2019.


"Bozzy" lubi szybkie ściganie na Antypodach. 


W toruńskiej drużynie przez rok zaszły ogromne zmiany, jakby na to spojrzeć z boku – dobrze, źle? Jakie prognozy na najbliższą przyszłość?

Złe bo pierwszy raz od niepamiętnych czasów nie zdobyliśmy medalu DMP (śmiech).
I bardzo dobre bo jest coraz więcej chętnej, zdolnej młodzieży. Prognozy? 

– TSŻ nie zginie,
– Kościecha zdobędzie medal IME 2020,
– Kosma zje w Australii kangura, 
– Kubi zostanie IMP U16 dzięki atakowi dzidą w ostatnim biegu,
– Szymi przebiegnie maraton z rowerem na plecach,
– Do Fifiego wszyscy bedą mówili "pozdrów tego słynnego starszego brata Dawida B.",
– BiDżej nauczy się panować nad rowerem,
– Bartek nie będzie denerwować się na samego siebie,
– Cegła schudnie, ale maksymalnie do okrągłej stówki,
– Łukasz będzie trenował z uśmiechem na twarzy,
– Prezes Marcin będzie kradł starty i chciał wygrywać każdą treningową zabawę.

A ja dalej będę narzekał, że speedrower mnie męczy (śmiech). 

To są piękne perspektywy. A co do zbliżającego się sezonu, to czy można powoli myśleć o wdrapaniu się ponownie na pudło?

Nie mam pojęcia, zrobimy wszystko, żeby drużyna była lepsza niż przed rokiem. Wiadomo, że będzie ciężko, bo nasi juniorzy będą praktycznie debiutowali w lidze. Słyszałem, że w Toruniu są szykowane anaboliczno-energetyczne kebaby i dzięki nim mecze w Toruniu będą wygrywane jeden za drugim.

Wnioskuję, że wszystkie wegańskie wspomagacze będą wykluczone. Pojawiła się też bardzo cicha pogłoska o jakiejś drugiej drużynie z Torunia czy okolic. Ile jest w tym prawdy i co by to mogło oznaczać dla klubu i speedrowerowej mapy Polski?

Wegańskie wspomagacze są jak najbardziej dopuszczone, ale dla zawodników którzy chcą jeździć z hamulcami. Pogłoski o innej drużynie są na tyle ciche, że ledwo udało mi się cokolwiek usłyszeć. Jeżeli jednak takowy zespół powstanie, to chętnie z nim potrenuję. Co do speedrowerowej mapy Polski to się nie wypowiadam, bo robi sie z roku na rok coraz uboższa i przykro się na to patrzy.

Ok. Przeskoczymy do innego ciekawego tematu – Best Pairs. Bierzesz udział? Może już masz partnera, albo dwóch? Jakimś Team Exide, Owen Bros, albo przynajmniej Real… Wiążesz jakieś nadzieje z tymi rozgrywkami?

Temat Best Pairs jest ciekawy. Wierzę, że te rozgrywki mogą być przyszłościowe i stać się bardziej medialne niż liga, czy Puchar Polski. W zespole Owen Bros u boku moich idoli Marka Lorama i Leigh Adamsa wystąpiłbym na pewno. Na tą chwilę nie miałem żadnej propozycji, a sam kompletnie nie podchodziłem do tematu. Także jestem wolnym strzelcem i przemyślę każdą propozycję chociaż wiadomo, że najlepiej w parze jeździło mi się w Australii z Mateuszem Ludwiczakiem.

Na pewno Team Zahir byłby ciekawą opcją. Wracając jeszcze do ligi na koniec powiedz, kto w tym roku stanie na najwyższym stopniu? Albo między kim rozegra się ostateczna bitwa?

Myślę, że możemy mieć powtórkę z 2018 i o złoto będą walczyły Świętochłowice, Leszno i Częstochowa. A wygra ta drużyna, która będzie najlepiej przygotowana i ustrzegnie się błędów.

Siła seniorów jest porównywalna, więc czy nie będzie tak że wygra drużyna z najlepszymi juniorami?

Pewnie tak, nie od dziś wiadomo, że juniorzy potrafią wygrywać mecze. A i nie od dziś wiadomo, że każdy junior potrafi zaskoczyć i po przepracowanej zimie być innym zawodnikiem. Czas pokaże.

Na sam koniec – Orzeł Gniezno wraca do gry, Mustang z nowym torem. To wszystko to ogromny powiew świeżego powietrza. Jak się na to zapatrujesz?

Życzę progresu sportowego i organizacyjnego jednej i drugiej drużynie. Dla mnie osobiście to prawdopodobnie koniec myślenia "znowu do Żołędowa jeździć w kółko po dziurach". Chciałbym, żeby było jak najwięcej dobrze przygotowanych ciekawych torów, bo to dzięki nim można czuć wiele satysfakcji ze ścigania.

Adam, gumowych band, miękkich krawężników i przyjaznych sędziów w sezonie 2019!

I nieścieralnych maxxisów (śmiech). Dziękuję! Pozdrawiam wszystkich pasjonatów speedrowera z całego świata. A specjalne pozdrowienia dla kosmitów!