Kowalski nie czuje się „cichym bohaterem”, ale chciałby wyjść z cienia kolegów
Filip Kowalski ma za sobą całkiem udany sezon. Dołączył do grona wychowanków naszego klubu z medalami międzynarodowych imprez oraz znalazł się w finale Indywidualnych Mistrzostw Europy Juniorów.
Solidne występy w barwach Drwęcy Kaszczorek w sezonie 2020 sprawiły, iż Paweł Cegielski zapragnął Filipa Kowalskiego w swoich szeregach. Popularny „Fifi” jest cennym punktem TSŻ-u Schoenberger. Rozgrywki w 2022 roku zakończył ze średnią 2,500 pkt./bieg. Złożyło się na nią 100 punktów i 5 bonusów.
Udział w finale IMEJ, złoto DMP i DMPJ. Na papierze 2022 był udany w wykonaniu Filipa Kowalskiego. Mimo wszystko urodzony w 2005 roku zawodnik dokonał subiektywnej oceny swoich poczynań w minionych 12 miesiącach. Pozwoliło mu to wysnuć cel na najbliższy czas – Rzeczywiście, patrząc przez pryzmat samych osiągnięć mam prawo uznać ten sezon uznać za udany. Natomiast nie mogę być w pełni z niego zadowolony. Nie raz moja dyspozycja pozostawiała wiele do życzenia i zdecydowanie mam nad czym pracować – stwierdził junior TSŻ-u Schoenberger.
Kto wie, czy jeden punkt, który zdobył Filip Kowalski w pierwszym starciu finałowym z Aseko Orłem Gniezno nie sprawił, iż zespół finalnie sięgnął po złoto. Czy czuje się on „cichym bohaterem”? – Absolutnie nie. Co prawda wygraliśmy dwumecz finałowy jednym punktem. Natomiast ja podchodzę do tego w taki sposób, że wygraliśmy zaledwie jednym punktem. Gdybym zrealizował założenia w moim biegu, to z pewnością rezultat byłby korzystniejszy. Mielibyśmy więcej swobody zarówno w pierwszym, jak i w drugim spotkaniu – komentuje torunianin.
Gdy nasz rozmówca przychodził na świat, swoje złote lata świętował zespół „Ich Troje”. Tam obok gwiazdy Michała Wiśniewskiego i często zmieniających się wokalistek występował nieco niedoceniony Jacek Łągwa. Artysta mimo dużych zdolności znajdował się w cieniu reszty zespołu. Można powiedzieć, że Filip Kowalski był takim Jackiem Łągwą TSŻ-u. Czy ta rola frustrowała Filipa? – Ujmę to tak – można powiedzieć, że jestem w cieniu Kuby i Kosmy, natomiast nie wynika to z żadnego „widzimisię”, a z formy prezentowanej na przestrzeni sezonu. Nie odbieram tego jako coś negatywnego, ale jako motywację do wyjścia z „cienia”.
Podobnie, jak Jakub Sawiński Filip Kowalski jest w trakcie przygotowań do matury. Czy uczeń klasy humanistycznej V Liceum Ogólnokształcącego ma jakieś obawy związane z godzeniem nauki ze sportem w tym intensywnym okresie? – Jeszcze o tym nie myślałem, ponieważ sezon dopiero co się skończył, ale na pewno dojdę do jakiegoś kompromisowego rozwiązania – uspokaja drużynowy wicemistrz Europy do lat 18.
Co ciekawe popularny „Fifi” hobbystycznie gra na wielu instrumentach – „Wielką” pasją bym tego nie nazwał, ale prawdą jest, że lubię muzykę. Gram na gitarze zarówno klasycznej, jak i elektrycznej, przez co mój repertuar jest dość szeroki – od muzyki klasycznej po jakiś hard rock/metal pokroju Black Sabbath, Led Zeppelin czy Metallica.